Wraz z dzisiejszym postem, cykl czytelniczy uważam za oficjalnie rozpoczęty. Czytałam, zwlekałam, przeglądałam półki i sięgałam pamięcią do książek, o których chciałabym tu napisać... W lekturze szukam przede wszystkim akcji, napięcia i mocnych wrażeń. Takowych niewątpliwie dostarczyła mi pewna niepozorna blondynka. Mo Hayder, bo o niej mowa, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie...
Autor: Mo Hayder
Tytuł: Ptasznik (org. Birdman)
Wydawnictwo: Libros
Rok wydania: 2002
Ilość stron: 384
Źródło: empik.com |
Akcja powieści rozpoczyna się deszczową nocą, gdy specjalny oddział grupy dochodzeniowej z Greenwich zostaje wezwany do zbadania pewnego makabrycznego znaleziska... Błotnisty grunt poprzemysłowych terenów nadrzecza Tamizy odsłonił ciała pięciu martwych kobiet, brutalnie okaleczonych i zamordowanych w niezwykle tajemniczy, jak i osobliwy sposób... Sekcja zwłok ujawnia szokujące szczegóły zbrodni łączące wszystkie pięć ofiar. Młody i dociekliwy policjant - Jack Caffery, wykazując duże zaangażowanie w bieg śledztwa, odsłania powiązania między zmarłymi kobietami, z dnia na dzień kreśląc pełen wynaturzeń obraz mordercy doskonałego. Wkracza w ciemną sferę prostytucji i narkotyków, doszukując się poszlak i dowodów, mogących powstrzymać zwyrodnialstwo oprawcy. Niestety kolejne, dobierane z mozołem elementy układanki zdają się prowadzić w zupełnie inną stronę...
Po lekturze "Ptasznika" jestem wprost przekonana, że Mo Hayder posiada niebywały talent do kreowania wstrząsających historii... - przerażających do tego stopnia, iż nie sposób uwierzyć, że mogłyby być wymysłem kobiety. Mocne wrażenia, bynajmniej na kartach tak dobrej powieści, to coś, czego długo szukałam i do czego chętnie powrócę przy okazji kolejnych tytułów. Granica mroku, Pig Island, Rytuał, Tokyo, Skóra - i niemal wszystkie okrzyknięte bestsellerami Sunday Times' a.
Nie mogę się doczekać! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz